Kolejne MPLKS już za nami... Od 13 lat nieustannie spotykamy się w okolicach Lublina, by w dwudniowej formule zawodów wyłonić najlepszego kolarza szosowego wśród lekarzy. Poziom rywalizacji już od kilku lat utrzymuje się niesamowicie wysoko i osiągnięcie dobrych wyników wymaga sporego przygotowania i doświadczenia startowego.
7 Czasówka Roberta odbyła się na tradycyjnej dziesięcio-kilometrowej trasie z nawrotem, w okolicy Pszczelej Woli. Zmagania tu przebiegały spokojnie, choć indywidualny powrót pod wiatr nie należał do przyjemnych. Najszybszym kolarzem w jeździe indywidualnej na czas okazał się Artur Kozak z czasem 13 min 16 sek, a najszybszym wśród lekarzy był Łukasz Pańko. Średnie prędkości wśród mężczyzn utrzymywały się grubo ponad 40 km/h ale rekord trasy, ustanowiony w 2011 r. przez Pawła Szadurę, łamiący barierę 13-stu minut, nie został zagrożony. Wśród kobiet najszybciej przejechała trasę czasówki Magda Lutecka, a pierwszy czas wśród lekarek należał do Oli Boroń.Tradycyjny kolarski makaron stanowił zwieńczenie wieczoru.
Wspaniałym przyjaciołom Edycie, Jackowi i Sylwestrowi Swatom wyrazy głębokiego współczucia z powodu śmierci Syna i Brata Sebastiana
składają koleżanki i koledzy
z Lekarskiej Grupy Kolarskiej.
Dziękujemy, że po raz kolejny przyjechaliście do nas!!!
Na starcie stanęło 81 zawodników. Wyniki znajdują się pod zakładką wyniki.
Dario ze złamanym obojczykiem i kilkoma żebrami jest w szpitalu. Humor mu dopisuje i nie zamierza w przyszłości zwalniać przed zakrętami.
Krzysiek & Mario
Dziękujemy wszystkim uczestnikom za przybycie na kolejne zawody!!
W sumie naszym zmaganiach wzięło udział 77 zawodników. Jak wiecie nie odbyło się bez szlifów na finiszu i skurczów mięśni na ostatnim okrążeniu… Dłuższa relacja za parę dni, jak organizatorzy ochłoną i podliczą finanse.
Więcej zdjęć po 5 lipca.
Wszystkich chętnych do podzielenia się wrażeniami z wyścigu proszę o przesyłanie relacji na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
Pozdrawiamy Krzysiek & Mario.
Hej Rompelbergu!
Baleary są na Morzu Śródziemnym. Największy "Balear"- Majorka jest wiosną dla kolarza amatora tym, czym Mekka dla muzułmanina. Podczas hadżu w Mekce zawsze ginie trochę pielgrzymów wskutek rozdeptania. Na Majorce wiosną trzeba uważać by nie zostać uśmierconym wskutek rozjechania przez peleton. Peletony, peletoniki, grupetta, pary, trójki, single i innego typu konfiguracje ludzi na szosówkach przemykają drogami wyspy we wszystkich możliwych kierunkach.
"Trójki Kolarskie o Puchar Burmistrza Głuchołaz" to chyba jedyna drużynowa jazda na czas w Polsce, w której mogą rywalizować ze sobą amatorzy bez licencji, mastersi i kolarze z licencją zawodniczą.
VII edycja zawodów odbyła się 31.07.2005 r. LGK wystawiło 2 trójki ze swoim udziałem. Asia Nanowska wystartowała z Asią z Prudnika i Sylwią z Głuchołaz. Dario Morawski i Roberto Nanowski wraz ze swoim kolegą z Opola Piotrkiem Wroną wystawili team męski.
8 i 9 lipca w Kotlinie Kłodzkiej odbyła się czwarta edycja z cyklu supermaratonów szosowych: Klasyk Kłodzki. Trasa wyścigu rozpoczynająca się i kończąca w Srebrnej Górze była wielką pętlą obejmującą prawie cały "worek" Kotliny Kłodzkiej. Można było wybrać jeden z dystansów: 150 lub 230 km. Suma przewyższeń na dystansie krótszym wynosiła 2000 a na dłuższym 3200 m.
Było co jechać. Tradycyjnie dla Klasyka Kłodzkiego pogoda średnio dopisała: 13-15 st. i mżawki o od godz. 16 ciągły deszcz. Ponadto urok szosy polskiej w całej okazałości- sumaryczna głębokość i szerokość dziur w asfalcie prawdopodobnie dorównuje lub przewyższa długość wyścigu. Do tego ciekawa formuła zawodów: startowały 3-osobowe grupy kolarzy co 1 min. /taka jakby drużynowa czasówka/.
Strona 6 z 7